tekst: Agata Marek
Wszyscy już wiemy, że wino to napój wyjątkowy. Ma długą historię, bogatą tradycję i szczególny smak, a dodatkowo korzystnie wpływa na nasze zdrowie… Jest jednak coś jeszcze, co sprawia, że tak chętnie sięgamy po wino – to jego „funkcja antyegoistyczna”, o której mówił sam Jan Jakub Rousseau, a którą przywołuje Marek Bieńczyk w swoich „Kronikach wina”:
„(…) wino tworzy centrum kręgu rodzinnego, sprzyja idei wspólnoty, grupy, zbiorowości. Wino jest tą symboliczną materią, symbolicznym płynem, który rozpuszcza egoizm jednostki na rzecz grupowego współistnienia”.
To właśnie o społecznych aspektach, jakie na przestrzeni dziejów niesie za sobą picie wina, chcielibyśmy Państwo opowiedzieć. A zatem – zapraszamy na ucztę!
O tym, że dobre wino rozwiązuje język, rozwesela, a do tego sprzyja twórczej refleksji, przekonano się bardzo szybko. Dlatego przegląd biesiad, podczas których leje się ono gęsto, należy rozpocząć już w starożytnej Grecji.
Tam właśnie, pośród gajów oliwnych i wzgórz gęsto pokrytych cyprysami, odbywało się greckie sympozjum. Był to rodzaj towarzyskiego zebrania, z udziałem wolnych obywateli, którzy, racząc się winem, oddawali cześć bogom i dysputowali o świecie. Choć uroczystości te przebiegały różnie: na jednych, jak podczas słynnej uczty u Agatona, którą opisuje Platon, rozprawiano o wielorakich obliczach Erosa – i to od nich wywodzi się nazwa dzisiejszych naukowych obrad.
Uczta Platona, Anselm Feuerbach
Na pozostałych dyskusję ograniczano natomiast do typowej dla Greków demokratycznej decyzji, ile uczestnicy mogą danego wieczoru wypić, i płynnie przechodzono do bardziej już rozrywkowych zajęć: jak gra kottabos, czyli chlustanie wina z pucharów, lub ulubione do dziś zawody na najmocniejszą z głów. Takie zabawy kończyły się zresztą rozmaicie – bo oto kogoś ogarnie nagłe zwątpienie: „Pij, Asklepiadesie! Skąd te łzy? Dlaczegoś tak smutny?”, a ktoś inny powie za dużo: „Ale, po którymś tam kielichu, nagle się zdradził: zaszlochał, pochylił czoło, spojrzał tak jakoś smutnie, wieniec zsunął się z głowy”- relacjonuje w swoich epigramatach grecki poeta Meleager.
O ile jednak w Grecji zasadę zachowania umiaru traktowano poważnie, a do wina często dolewano wody, o tyle zupełnie inaczej sytuacja wyglądała w Italii. Tu, w Enotrii, a więc krainie win, nawet „Wezuwiusz winoroślą cały był pokryty”, jak donosi rzymski tym razem poeta Marcjalis. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy od tego magicznego trunku bynajmniej nie stronią. Rzymianie urządzają własne święto, commissatio, w założeniu podobne do sympozjum – w praktyce, o wiele bardziej luźne i skroplone alkoholem…
Bachanalie, Tycjan
Wino jest też nieodłącznym elementem uroczystości chrześcijan. Ilustrują to wydarzenia podczas biesiady weselnej w Kanie: na przyjęciu panuje radość tak ogromna, że pan młody zbyt późno zauważa braki w spiżarni. Wtedy Jezus dokonuje pierwszego cudu, przemieniając wodę w wino. I to w wino tak doskonałe, że gospodarza spotykają wręcz zarzuty, że za długo zwlekał z podaniem tego najlepszego.
Nieocenioną rolę w historii wina odegrały chrześcijańskie zakony. To skrupulatni mnisi podarowali je pozostałej części Europy. To także z ich winnic pochodzą te najsłynniejsze z rodzajów win, za które dziś zapłacimy krocie. A jeśli nawet obowiązująca reguła była surowa, czasem także i zakonnicy mogli cieszyć się ze swoich plonów: jak wtedy, gdy otrzymywali tzw. wino miłosierdza, czyli dodatkową porcję.
W najlepsze trwała także i renesansowa biesiada. Czytamy u Rabelais’go: „Piję ciągle. Wieczność w pijaństwie, pijaństwo w wieczności. Śpiewajmy, pijmy, piejmy, lejmy”. Piją więc i Polacy, którzy pod czujnym nadzorem królowej Boną, uczą się co lepszych smaków wina i sposobów, by je wytwarzać.
Król pije, Jacob Jordaens
Dalsze, burzliwe losy Europy wciąż obfitują w uczty. Bawią się dwory i ich królowie, jak ten francuski w przeddzień Rewolucji. Odmowa zniesienia ciężkiej akcyzy na wino stanie się jedną z przyczyn niezadowolenia Francuzów, którzy, pozbawieni ulubionego trunku, zburzą Bastylię, a z czerwonego wina uczynią napój-symbol Republiki. Odtąd będzie on powszechny i dostępny dla wszystkich.
Tymczasem, proszę Państwa, wino to nie tylko przeszłość. Kultura uczt i biesiad wciąż ma się dobrze, co obserwujemy dzisiaj podczas licznych przyjęć z przyjaciółmi, rodzinnych imprez i uroczystych kolacji. Spożywając wspólnie najbliższymi wino, spostrzeżemy jednak nie raz, że właściwe nam wtedy przeżycia i myśli nie są znowu tak różne od tych, jakich doznawali nasi odlegli przodkowie… Dlatego takie chwile są dla nas szczególne.
Bibliografia:
„Amfory, beczki, butelki. Szkice z dziejów wina” Krzysztof Kowalewski
„Vinum sacrum et profanum” Eugeniusz Kabatc
„Kroniki wina” Marek Bieńczyk
„Literatura Greków i Rzymian” Zygmunt Kubiak
Comments are closed.